Czerwony Kapturek - rok później
- sartystyczne
- 25 mai 2015
- 4 min de lecture

- Czerwony Kapturku, czas iść do babci - woła mama do dziewczynki bawiącej się w ogródku.
- Już idę mamusiu.
Proszę kochanie, oto koszyczek, który przyszykowałam dla babci. Jest tam chleb, masło, szyneczka, którą babcia tak lubi i syrop malinowy na kaszel. Babcia nadal źle się czuje i leży w łóżku. Idź kochanie, ale pamiętaj nie zbaczaj z dróżki. Pamiętasz co się wydarzyło w zeszłym roku?
- Oj, pamiętam mamusiu. Wilk połknął mnie i babcię i gdyby nie pan leśniczy.....to szkoda gadać.
- Widzę, że pamiętasz, więc idź prosto do domku babci i wracaj przed wieczorem.
- Dobrze mamusiu.
Czerwony Kapturek wziął koszyczek i raźnym krokiem poszedł ścieżką przez las. Był piękny dzień. Świeciło słoneczko, ptaszki cudnie śpiewały. Dziewczynka szła szybko aby jak najprędzej znaleźć się w domku babci. Czerwony Kapturek bardzo kochał babcię i martwił się, że jest chora.
A może właśnie dzisiaj babcia czuje się lepie j- myślała i jak przyjdę, to wyjdziemy na dwór, do ogrodu. Usiądziemy pod starą jabłonką a babcia opowie mi jakąś ciekawą historię. Zna ich tak wiele - rozmarzyła się dziewczynka. Nagle z głębokiego zamyślenia wyrwał ją ochrypły głos.
- A witaj Czerwony Kapturku! Dokąd droga prowadzi? - głos, który tak natarczywie wdarł się w jej myśli należał do burego wilka.
- Dzień dobry panie wilku. A gdzie idę, to nie pańska sprawa!
- Ojoj, jak niegrzeczna odpowiedź. Jak uprzejmie pytają, trzeba grzecznie odpowiedzieć - skarcił ją wilk.
- Już ja w zeszłym roku grzecznie odpowiedziałam i źle się to skończyło, i to dla mnie i dla babci. A teraz żegnam pana, panie wilku. Śpieszę się.
Wilk słuchał, co Kapturek mówił, a kiedy ten chciał odejść, pacnął jego koszyk łapą.
Koszyczek wypadł z rąk dziewczynki. Wszystkie smakołyki w nim poukładane wysypały się na ziemię.
- Ups - mruknął wilk. Przepraszam, to było niechcący.
W czasie kiedy Kapturek zbierał rozsypane smakołyki wilk biegł do domku babci mrucząc pod nosem:
- Już ja się zemszczę na panu leśniczym za to że zabił mojego tatusia. I za co? Za to, że połknął tego głupiego Czerwonego Kapturka i jego starą babkę. Teraz ja, porwę je a kiedy pan leśniczy przybędzie im na ratunek , to ja szast! Prast! Kłapnę szczęką i będzie po panu leśniczym.
Pod domkiem babci zatrzymał się. Rozejrzał i zastukał do drzwi.
- Kto tam? - usłyszał głos babci.
- To ja, Czerwony Kapturek - powiedział.
- Masz taki zmieniony głos kochanie. Jesteś chora?
- Tak babciu. Wczoraj zjadłam za dużo lodów - zaskrzeczał wilk.
- Ano, to wejdź kochanie. Drzwi otwarte.
Wilk wskoczył do domku i stanął przed przerażoną babcią.
- O nie! To znowu wilk!- wykrzyknęła staruszka.
Wilk złapał ją bez trudu i wsadził związaną do piwnicy. Sam schował się za drzwiami i czekał na Czerwonego Kapturka.
Po niedługim czasie usłyszał śpiew dziewczynki, a po chwili pukanie do drzwi.
- Babciu, to ja Czerwony kapturek.
Cisza nikt nie odpowiada.
- Babciu, śpisz, to ja - zawołała drugi raz dziewczynka i nacisnęła klamkę.
Drzwi otworzyły się i Czerwony Kapturek wszedł do środka. Na to tylko czekał wilk. Wyskoczył zza drzwi.
- O nie! To znowu pan! Niech pan nie myśli, że zrobi mi krzywdę. Ja przez cały rok ćwiczyłam samoobronę i dziewczynka rzuciła się na wilka krzycząc.
- Gdzie jest babcia burasie?! Gdzie?!- darł się Czerwony Kapturek okładając wilka pięściami i kopiąc nogami.
Zaskoczony wilk zaczął na oślep wymachiwać łapami. Na to wszystko do domku wpadła zdyszana mama Czerwonego Kapturka.
- Tak czułam - powiedziała sama do siebie.
A widząc córkę bijącą wilka dołączyła do niej krzycząc.
- Co zrobiłeś z moją matką?! Gadaj, bo cię tak spiorę, że sam siebie nie poznasz!
Wilk bronił się zajadle wrzeszcząc.
- Dwie na jednego! A gdzie zasady fair play!
- My ci damy fair play - krzyczała mama i jeszcze zacieklej tłukła wilka.
- Gdzie jest babcia?! Gadaj! Co z nią zrobiłeś gadzie jeden?!
Skołowany wilk zawołał.
- Dobrze, powiem, tylko przestańcie.
Mama i Czerwony Kapturek przestały bić wilka.
- Dobrze, to gdzie jest?
- W piwnicy - wycharczał wilk.
- Zamknąłeś starą kobietę w piwnicy?! - wykrzyknęła oburzona mama Czerwonego Kapturka i walnęła wilka w kark.
-Auuuuu - zawył wilk.
- Milcz chuliganie - powiedziała mama.
- Pilnuj go córciu a ja pójdę po babcię.
- Dobrze mamusiu. Idź.
Mama zeszła do piwnicy i już po chwili wróciła z babcią.
- Babciu nic ci się nie stało? - spytał Czerwony Kapturek.
- Nic wnuczko. Tylko trochę strachu się najadłam. Wiesz ja nie lubię ciemności.
- A co zrobimy z nim? - dziewczynka wskazała na wilka.
- Niech idzie sobie - powiedziała babcia.
- No wie babcia. Mamy go wypuścić?
- Tak wnuczko.
- No dobrze, skoro taka jest twoja babciu wola, niech idzie.
A zwracając się do wilka Czerwony Kapturek powiedział.
- Wynoś się z tego lasu. Bo jak my trzy się za ciebie weźmiemy to kudły polecą.
Wilk nie czekał na spełnienie groźby wziął nogi za pas i czmychnął do lasu. Ale ledwie się w nim znalazła usłyszał szyderczy śmiech i złośliwe głosy dobiegające z zarośli.
- Ty, buras, podobno baby cie stłukły?! Hi, hi, hi.....
- Odczepcie się! - wrzasnął wilk. Wyłaźcie z krzaków to was spiorę wilki przebrzydłe.
- Teraz jesteś taki odważny a baby cie sprały w tym jedno dziecko - wilki darły się śmiały do rozpuku bezpiecznie ukryte z w zaroślach.
- Mam tego dość - pomyślał wilk. Wynoszę się z tego lasu. Jest przecież takie miejsce gdzie nie ma tego durnego Czerwonego Kapturka i jego zwariowanej rodzinki i tych wrednych wilków. Znajdę jakiś spokojny zagajnik i będę tam mieszkał i wilk wybiegł z lasu.
Comments