O misiu, który szukał Mikołaja
- sartystyczne
- 26 janv. 2015
- 3 min de lecture

Był sobie miś, który marzył aby zobaczyć Świętego Mikołaja. To wielka trudność dla niedźwiedzia, bo jak wszystkim wiadomo, przesypiają one zimę w swoich przytulnych gawrach. Nasz miś postanowił, że tego roku wcale nie położy się spać.
Nazbierał orzechów, grzybów, zasuszył duży worek dżdżownic, wiedział bowiem, że kiedy spadnie śnieg niczego do jedzenia nie znajdzie. A trudno czekać z pustym brzuszkiem. Kiedy już nazbierał wystarczającą ilość smakołyków, usiadł w gawrze i czeka.
Czeka, czeka, czeka. Nudzi mu się okropnie. Co chwilkę coś podjada, wierci się,
kręci, ale czas, jakby w miejscu stanął. Misiowi oczki zamykają się ze zmęczenia.
Tak bardzo chce mu się spać. Aż tu nagle, wydawało mu się, że słyszy dzwonki u sań Mikołaja.
Wyskoczył z jamy, ale przywitała go tylko cisza. Wrócił miś na posłanie. Smętnie zwiesił głowę.
- Phi, położę się na chwileczkę, to i czas szybciej minie. Jestem taaaaaki zmęczony- ziewnął przeciągle.
I już po chwili, z jamy, dochodziło donośne chrapanie.
Czas mijał a miś spał w najlepsze. Wreszcie obudził się. Skoczył jak oparzony.
-Zaspałem, zaspałem - biadoli sam do siebie.
Wygląda z jamy. Patrzy. Śnieg leży.
-To znaczy, nie zaspałem - ucieszył się.
Pędem pobiegł do miasteczka. Zajrzał do dużego sklepu z zabawkami i zauważył
mężczyznę w brązowym płaszczu.
- Przepraszam pana, gdzie znajdę Świętego Mikołaja? - zapytał grzecznie.
Mężczyzna spojrzał na niego groźnie, pogroził parasolką i bez słowa odszedł.
- Phi - wzruszył ramionami miś. Ale gbur. Jak ktoś grzecznie pyta, należy odpowiedzieć - pomyślał.
Miś rozejrzał się za kimś, kto mógłby mu pomóc. Zobaczył starszą panią w czerwonej czapce dźwigającą dwie wielkie siatki. Czapka spadła jej na oczy, a ona, szła powoli z opuszczoną głową.
-Przepraszam, gdzie mógłbym znaleźć Świętego Mikołaja? - zapytał grzecznie.
Staruszka postawiła siatki na podłodze, poprawiła czapkę i popatrzyła na misia.
-Mój drogi, teraz mamy kwiecień i bliżej nam do Wielkanocy niż do Bożego Narodzenia. Wszyscy oczekują teraz czekoladowego zająca, malują pisanki a ty, szukasz Mikołaja? Spóźniłeś się - powiedziała uprzejmie.
- Ale u mnie, w lesie, jest jeszcze śnieg, więc myślałem, że to dobra pora na Mikołaja - bąknął nieśmiało miś.
- Mój biedaku - i staruszka pogłaskała misia.
- Jeśli pomożesz mi z tymi siatkami to dostaniesz ode mnie prezent, który może
ukoi trochę twój smutek.
- Dobrze, pomogę pani zanieść pakunki do domu.
Miś poderwał siatki z ziemi i raźno ruszył przed siebie.
- Poczekaj na mnie! - krzyknęła staruszka.
Jej dom stał niedaleko, więc już po chwili, zakupy były rozpakowane, a miś siedział w fotelu, popijając gorącą czekoladę.
Staruszka podeszła do niego. W jednej ręce miała paczkę czekoladowych jajeczek
a w drugiej szklaną kulę.
- To, za twoją pomoc - powiedziała podając misiowi słodkości .
- A to, obiecany prezent i staruszka pokazała misiowi szklaną kulkę.
- Popatrz misiu, kiedy nią potrząśniesz, zobaczysz w jej wnętrzu śnieg i zjeżdżającego z górki Mikołaja w magicznych saniach. Może nawet usłyszysz dzwoneczki.
- Tylko potrząsaj delikatnie, jesteś przecież bardzo silny.
Miś wziął do łap szklaną kulę. Potrząsną leciutko. Śnieg w kulce zaczął prószyć,
a już po chwili, wyłoniła się zza wzgórza postać Świętego Mikołaja.
- Dziękuję - powiedział wzruszony miś.
- Nie ma za co. A teraz, wracaj misiu do domu.
- Dziękuję babciu za prezent. Do widzenia.
- Do zobaczenia misiu.
Miś pobiegł do lasu. Czuł się bardzo zmęczony, więc kiedy tylko znalazł się w swoim
gawrze, zjadł wszystkie czekoladowe jajeczka, które dostał od staruszki, a już
wkrótce, znowu było słychać jego głośne chrapanie.
A w kulce, padał śnieg, zza wzgórza wyłonił się Święty Mikołaj siedzący w swoich pięknych, magicznych saniach ciągniętych przez renifery.
Ho, Ho, Ho, dzyń, dzyń, dzyń. Jaki piękny masz sen misiu.
Comments