top of page
Rechercher

LEW LELEK

  • sartystyczne
  • 22 janv. 2015
  • 3 min de lecture

Mały lew Lelek

autor Jolanta Miklaszewska

Na sawannie pięć małych lwiątek grało w piłkę. Wkrótce, znudziła sie im ta

zabawa, więc wymyślili drugą. Kto najwyżej kopnie piłkę. Zabawa trwała w

najlepsze do momentu, kiedy przyszła kolej na Lelka. Tak wysoko kopnął

piłkę, że wylądowała na czubku drzewa.

-No i koniec zabawy- stwierdziły lewki.

-Ale dlaczego? Pójdę po tatę i zdejmie nam piłkę - powiedział Lelek.

Ale tata, nie dał rady zdjąć piłki.

- No synu, musisz iść do ciotki żyrafy, tylko ona może tutaj coś zaradzić – powiedział.

-No jasne, że też sam o tym nie pomyślałem - wykrzyknął Lelek i już go nie było.

-Uważaj na siebie - krzyknęła mama lwica, ale on, już jej nie słyszał, biegł co sił w łapkach.

Po kilku minutach zwolnił, zmęczył się, więc zaczął iść wolniej.

Nad błotnym stawem spotkał wujka Hipka.

- Jak tam wujku, ciepłe błotko?- spytał.

- A ciepłe, ciepłe - odpowiedział hipopotam.

- A ty mały gdzie idziesz?

- Do cioci żyrafy po pomoc. Nasza piłka utknęła na drzewie.

- Też ci się chce biegać w taki upał ?

- Ja tam lubię jak jest ciepło - odpowiedział

Lelek i poszedł dalej. Idzie, aż tu nagle, coś skubnęło go za ogon.

Odwrócił się, nic, tylko krzaki.

Phi, pewnie mi się zdawało i ruszył dalej.

Aż tu nagle, drugi raz coś ciągnie go za ogon.

-Dobra, dosyć tego! Wyłaź nicponiu kimkolwiek jesteś!

Spod krzaka wylazła mała małpka.

- To ty, Piko!? Oszalałaś! Wystraszyłem się - krzyknął Lelek

- Co to za żarty? - dodał.

- Gdzie idziesz? - spytał Piko lekceważąc pytania Lelka.

- Do cioci żyrafy, idziesz ze mną?

- No nie.... co ty? - przestraszył się Piko.

- Tam trzeba iść przez rzekę krokodyli.

- No to co - mruknął Lelek.

- Coś wymyślę.

- Jestem ciekawy co? - powątpiewał Piko.

- Jeszcze nie wiem, myślę.

- Ale ja, nie idę.

Piko wdrapał się na drzewo, aby z bezpiecznej odległości przyglądać się przeprawie kolegi.

Lelek, kilka metrów dalej, znalazł miejsce gdzie rzeka była dość wąska. Usiadł i

zaczął przyglądać się krokodylom w niej pływającym. Nagle usłyszał szelest, szur, szur.

Lelek odwrócił się w stronę skąd dochodził szmer. Z małej górki toczyło się jajko.

- A ono skąd tutaj? - pomyślał i ...złapał je.

Nagle usłyszał potężny tupot. Obejrzał się i zobaczył wielkie cielsko wyłaniające się za krzaka. Bestia zatrzymała się przed Lelkiem kłapiąc paszczą.

- Może ono jest pani? - spytał pokazując jajko, które trzymał z łapkach.

- Ojej, jest! Znalazło się - i krokodylica zalała się łzami.

Później spojrzała na Lelka i powiedziała;

- Uratowałeś moje dziecko, dziękuję.

- To tam w środku jest pani dziecko? A ja myślałem, że to pani obiad?

- No wiesz co, jak mogłeś tak pomyśleć?

Krokodylica Lilka czule przytuliła jajo.

- A ty, co tutaj robisz? - zainteresowała się.

- Idę do cioci żyrafy prosić o pomoc w zdjęciu piłki z drzewa. Zatrzymała mnie ta rzeka pełna krokodyli.

- Nie lubię ich za bardzo – przyznał.

- Bez urazy - dodał spoglądając na panią Lilkę.

Krokodylica uśmiechnęła się.

- No cóż, rozumiem, ale my także musimy coś jeść aby żyć.

- Jak każdy - dodała.

- Ponieważ uratowałeś moje jajko, przewiozę cię na drugi brzeg.

- Naprawdę? Bardzo dziękuję - ucieszył się Lelek.

- No to siadaj, tylko nie wierć się, a pazury trzymaj gdzie trzeba.

Kiedy płynęli, zaczepił ich olbrzymi krokodyl, ze dwa razy większy od pani Lilki.

- No co ty, tratwę z siebie zrobiłaś? - zapytał.

- Nie, kochany mężu, pomagam temu małemu, bo uratował nasze jajko.

- A... to zupełnie inna sprawa kochanie.

Lelek odnalazł ciocię żyrafę, a ona, pomogła zdjąć jego piłkę z drzewa. I tak skończyła się ta historia.

A z jajka, wykluł się piękny mały krokodylek - Bazyl.


 
 
 

Comments


Nowości
Archiwum
Polub nas
  • Facebook Basic Square

© 2023 by Name of Site. Proudly created with Wix.com

bottom of page