UFOLUDKI
Raz rzuciłem w szkole
pytanie od niechcenia.
Są Ufoludki, czy też ich nie ma?
Pan geograf z wrażenia
upuścił okulary,
gruby Wicek zaś stwierdził, że
to czary mary.
Głupie gadanie dla malutkich dzieci.
Nie ma Ufoludków,
to jasne jak słońce co świeci.
Na to Zosia,
najpiękniejsza uczennica w klasie,
rzekła.
Są Wicku, ty mały głuptasie.
Wicek, cały spąsowiał
na takie gadanie,
uwaga, zaraz Zośka
kuksańca dostanie.
Spokój! Spokój!
Nasz geograf gorączkowo woła.
Moje drogie dzieci,
kosmos, wiele niespodzianek chowa.
Może i Ufoludki gdzieś sobie
mieszkajÄ…,
ale nam na Ziemi
żyć nie przeszkadzają.
Ja tam bym nie chciał
zielonego w szkole.
Odezwał się rudy Tomek.
Ja tam swoich wolÄ™.
Jakby był miły,
może tu być u nas w klasie.
Koledzy usłyszeli po raz pierwszy
StasiÄ™.
Stasia cicha, spokojna
ale straszny kujon.
Ja siÄ™ zgadzam ze StasiÄ….
Jak sÄ… fajni to ujdÄ….
Na to Błażej wstał i powiedział.
Ufoludki sÄ… spoko.
I odgarnął długą grzywkę,
miał tam trzecie oko.